Właściwie to albumowy, a poza tym nie mój autorski, tylko w pracy zbiorowej… Więc – nie, jeszcze nie nastała ta chwila, że blog zaistnieje na papierze ;) …kto by to zresztą miał zredagować? Bo przecież nie ja – ja tu tylko potrafię robić chaos i udawać, że ma to jakiś sens :P

A teraz to ogólnie wyszła mega niespodzianka, bo zdążyłam zapomnieć, że była jakaś akcja, że zdjęcia gdzieś wysyłałam, aż tu po roku dostaję mejla… Najpierw w ogóle nie skojarzyłam sprawy, o mało co bym go usunęła bez czytania.

Ale po kolei… Ponieważ kocham Pogórze Kaczawskie (znane też jako Kraina Wygasłych Wulkanów) i będę do znudzenia opowiadać, jak tam jest pięknie (odsyłam np. do poniższych postów), w związku z tym śledzę sobie w socialkach różne grupy i profile turystyczne z tego regionu. I tak właśnie dowiedziałam się razu pewnego, że lokalne stowarzyszenie chce wydać album o dziedzictwie kulturowym i że można dorzucić fotki, jak ktoś dysponuje. No a ja mam pierdylion takich fotek, jak wiadomo, więc postanowiłam partycypować.

No i ten mejl – że album już jest i można odebrać osobiście albo wyślą, co kto woli. Ja oczywiście jak mam pretekst do wycieczki, to wiadomo, że wolę z odbiorem do rąk własnych ;) I tak też się stało – w drodze powrotnej z Hořic zajechałam do Dobkowa, konkretnie do Sudeckiej Zagrody Edukacyjnej, gdzie podjęłam swój darmowy egzemplarz – one chyba w ogóle są za darmo albo za paręnaście złotych, z tego wszystkiego nie spytałam…

Książka jest bardzo ładnie złożona i wydana, wszystko mi się w niej podoba, a najbardziej moje nazwisko na liście autorów zdjęć :D

Jak widać – nawet hondka się załapała, na wieczną rzeczy pamiątkę… Wzruszenie mnie dławi ;) W poszukiwaniu odpowiednich zdjęć przetrzepałam całe swoje archiwum, więc są z najróżniejszych lat i różnym sprzętem poczynione – analogiem, małpką, telefonem… Tym większe moje zdziwienie było, że tak wiele z nich (jeśli nie wszystkie) zostało wykorzystanych. Spodziewałam się, że może 2-3 wybiorą, a jak zaczęłam przeglądać strona po stronie, to naliczyłam 16 swoich fotek. Niemal 20 proc. całego albumu!

Powyżej tylko niektóre z nich – nie będę psuć Wam niespodzianki, jeśli zechcecie zdobyć swój egzemplarz, do czego zachęcam, bo przy okazji zobaczycie naprawdę piękne tereny i o wiele spokojniejsze niż pobliskie karkonoskie kurorty i szlaki. Oczywiście, są i w Polsce, i na świecie miejsca bardziej spektakularne, ale tutejszy geopark stara się o wpis na listę UNESCO, więc też sroce spod ogona… No wiecie ;)

6 thoughts on “Debiut książkowy

  1. Brawa! Twoje zdjęcia są naprawdę świetne i zawsze żałuję, że są na blogu w niezbyt dużej rozdzielczości. Wielka przyjemność oglądania. Fajnie, że zostały wydrukowane. Gratulacje.

    1. Dziękuję bardzo, niezmiernie! :) Zdjęcia są jakie są, bo szkoda mi miejsca na serwerze, ale już przy poprzednim postulacie zwiększyłam do 1600px (poza tymi z telefonu, bo to nędza), więc nie mam serca tak całkiem z kamienia na prośby miłych Czytelników :D

  2. Po prostu sztos i rewelacja :O
    Papier w końcu nadał Twoim zdjęciom należny im splendor, ślicznie to wygląda w tym albumie. No i sama ich ilość już zwala z nóg, to prawie już Twój autorski album :) Widzieć swoje nazwisko pod każdym z nich i w stopce to musi być mega uczucie – szczere gratulacje :D No i Hondka jest jeszcze..

    Teraz muszę jakoś zapolować by obczaić to we własnych rękach.

    1. Splendiż, hehe ;) To fakt, uczucie bardzo fajne, dlatego się chwalę, bo bym pękła w przeciwnym razie XD
      Polecam serdecznie zapolować, w razie czego służę usługami transportowymi – mam już nawet tabliczkę jak ze starego pksu, że „turystyczny”, a po drugiej stronie „wycieczka” :D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *