Nie mam pojęcia, gdzież ja o tym znowu wyczytałam, ale na pewno była to przypadkowa informacja, że w małej wiosce na Dolnym Śląsku swój początek miało przemysłowe przetwórstwo buraków na cukier. I mnie tam jeszcze nie było? ;)
Konary w gminie Wińsko liczą sobie niespełna 200 mieszkańców oraz zabytkową cukrownię z 1802 w stanie trwałej ruiny (spłonęła w 45 r.). Dojazd jest straszny, droga kompletnie nierówna i połatana (niczego innego się tam nie spodziewałam. W powiecie wołowskim równe drogi są tylko… w Wołowie. A i tam nie wszystkie). Ale byłam zdeterminowana, żeby zobaczyć, jak też upamiętniono tę wielką historię.
Odpowiedzialność za ten światowy epizod ponosi Franz Karl Achard. W Wikipedii czytamy, że był człowiekiem wielu talentów, zdolnym naukowcem i ulubieńcem króla Prus. Dla równowagi natomiast nie miał kompletnie ręki do interesów, przez co jego cukrownie zbankrutowały, a on sam parę lat później zmarł w biedzie. Jednak wynaleziona przez niego technologia już poszła w świat, a pamięć o jej twórcy nie zaginęła – w 2010 r. firma Südzucker Polska S.A. sfinansowała odnowienie cmentarza ewangelickiego, na którym znajduje się grób Acharda.
Z cukrowni rzeczywiście niewiele zostało, widać też, że nie była to fabryka w obecnym rozumieniu i rozmiarach. Miejsce jest jednak zadbane, wykoszone. Warto odwiedzić, jeśli będziecie przejazdem w okolicy.
W okolicy są jeszcze inne nieoczywiste atrakcje, a pisałam o nich np. w tym wpisie: