Za siedmioma górami był sobie zamek. Najstarszy budynek w niewielkich Hořicach. Właścicielem zamku do 2017 roku były lasy państwowe, po czym przeszedł w ręce miasta. I cóż wymyślili włodarze? Że w tak reprezentacyjnym miejscu zrobią swoje biura? Bynajmniej. Stwierdzili, że trzeba tam zorganizować przestrzenie na pochwalenie się tym, z czego ich miejscowość jest najbardziej znana. A są to:

słodkie rurki (Hořické trubičky)

kamieniarstwo i rzeźbiarstwo

oraz drogowe wyścigi motocyklowe

I tym sposobem w 2018 roku otwarto podwoje muzeum poświęconego całej kulturze i tradycji czeskiego road racingu. Miejsce to o tyle wyjątkowe, że jest przemyślane nie jako zbiór motocykli poupychanych obok siebie, lecz wyeksponowanych jak dzieła sztuki. Co sezon jest inna wystawa – pod innym hasłem przewodnim – więc warto tu zaglądać regularnie, byle nie zimą, bo otwarte jest mniej więcej od czerwca do początku września.

Poprzednie wystawy można obejrzeć na wirtualnym spacerze albo w fotogaleriach.

W roku jeszcze obecnym 2021 ekspozycja nosi tytuł „60 let na jednom okruhu„. Sześćdziesiąt, czyli że… ee, dzieesięć, odjąć pięć… dwa w pamięci… No tak, cofamy się do roku 1961. Wtedy to odbyły się pierwsze powojenne wyścigi pod nazwą 300 zatáček Podkrkonoší. I słusznie podejrzewacie, że skoro mowa o powojennych, to i przed wojną coś się działo w tej kwestii…

Ogólnie to niedługo trzeba było czekać, aż po rozpowszechnieniu wynalazku zwanego motocyklem, znaleźli się tacy, co chcieli sobie na nim zrobić krzywdę. W sensie jechać najszybciej jak się da. Pierwsze motocyklowe wyścigi na terenie Czech (i jedne z pierwszych na świecie) datuje się na 1902 rok – miały miejsce w Poděbradach. W Hořicach zaczęło się trochę poźniej, w latach 20. Były to bardziej przejażdżki na czas między okolicznymi miejscowościami.

Pomysł na wyścigi na torze drogowym, którego kształt – z wyjątkiem jednego zakrętu – pozostał niezmieniony do dziś, pojawił się w latach 30. (czyli 90 lat temu!). Członkowie lokalnego klubu trampowego Grey Grizzly wykoncypowali sobie, że jeśli zawodnicy zrobią na nim 12 okrążeń, to pokonają ponad 300 zakrętów. Genialnie prosty pomysł na nazwę ;)

Nawiasem mówiąc, ta pierwsza edycja rodziła się w wielkich bólach, mieli mnóstwo problemów organizacyjnych, o finansowych nie wspominając… Autoklub z Pragi, który miał wydać na to zgodę, rzucał kłody pod nogi… Potrzebna była w końcu interwencja w urzędzie wojewódzkim i ministerstwie spraw wewnętrznych autorytetu w osobie znanego chirurga pochodzącego z Hořic… No, grubsza inba ;)

Pokrótce co działo się dalej: w latach 1936-38 odbyły się trzy edycje zawodów, potem była wojna, a po wojnie nie od razu udało się przywrócić tradycję. Acz podejmowano próby i w 1950 roku już prawie, prawie… Jednak komisja przeprowadzająca wizję lokalną toru znalazła jedno małe „ale”. Większość trasy miała utwardzoną nawierzchnię (asfalt lub kostka brukowa), jedynie odcinek leśny był… szutrowy. Z tej przyczyny nie wydano pozwolenia na organizację – do czasu, aż całość nie będzie wyasfaltowana. W imię bezpieczeństwa, amen.

No i tak to się przeciągnęło do wspomnianego 1961 roku. Był to więc początek wielkiej historii, ale jednocześnie z dawna wyczekany jej ciąg dalszy.

Programy z większości lat również są zebrane na stronie: LINK

Świadectwa z epoki wspominają, że w dniu tych „pierwszych” zawodów panował niemiłosierny upał, pod 37 stopni… Brzmi znajomo. W innych latach zdarzało się, że wszelkie plany i starania krzyżowały sakramenckie ulewy. Też bywa. Jednak od tamtego czasu impreza odbywała się już rokrocznie – ku radości zawodników, którzy ściągali tu z całej Europy, a nawet i świata, oraz widzów – a tych bywało i po kilkanaście tysięcy.

Szczegółowy opis wszystkich edycji – od zarania do 2011 r. – można znaleźć w publikacji zamieszczonej na stronie muzeum – „300 zatáček Hořice 1936-2011. Historie motocyklového okruhu”. Polecam, ciekawa lektura, a nawet jak ktoś nie kuma czeskiego intuicyjnie, to jest dużo archiwalnych zdjęć do oglądania – fajnie widać ewolucję tych zawodów i świata wyścigowego w ogólności.

Youngtimer motorcycle club tym razem samochodem z klimą i na letniaczka – bo skwar jak w ’61…

Każdy więc zgodzi się, że gdzie, jeśli nie tutaj, powinno było powstać takie muzeum. I kto, jak nie ja, musiał obowiązkowo je zobaczyć. W końcu wypadałoby odwiedzić przynajmniej kilka miejsc ze swojej mapy muzeów motoryzacji.

Trzeba jednak przyznać, że urządzić sensowną wystawę, tak żeby wszystko miało ręce i nogi, to nie jest taka prosta rzecz. Tutaj wprawdzie tematycznie jest to zawężone, ale za to rozciągnięte w czasie. I tak oto – zaraz po wejściu mamy… kasę i gablotkę z suwenirami. Ważny punkt, nie można pominąć (tych suwenirów :P). A następnie pierwsza sala – i tu już konkrety. Najstarsze motocykle, które mogą dać pewien ogląd, jakimi wehikułami ci szaleńcy gnali na złamanie karku po szutrze. Albo kostce brukowej, co gorsza…

W dalszych salach robi się jeszcze poważniej. Sprzęty mają doskonale widoczną torową przeszłość.

Przestrzeń jest świetnie zaaranżowana, wzrok nie gubi się w natłoku wszystkiego, przeciwnie – z ciekawością biegnie z jednego stanowiska na drugie. Eksponaty są w większości okraszone archiwalnymi zdjęciami, dokumentami z epoki bądź notkami o jeźdźcach, którzy jadąc na danym sprzęcie, zapisali się na kartach historii. Szczególnie miłe dla oczu są plakaty – zwłaszcza te najstarsze – zapraszające na kolejne edycje wyścigów.

Więcej plakatów na stronie muzeum.

Jeszcze warto wspomnieć, jak to się stało, że nazwa zmieniła się na 300 zatáček Gustava Havla

Gustav Havel był jednym z najbardziej utytułowanych czechosłowackich motocyklistów szosowych. Wieloletni zawodnik fabrycznego teamu Jawa, jak by to się dzisiaj powiedziało. Posiadacz tytułu „Zasłużony Mistrz Sportu”. Zawodnik światowej klasy, startował w wyścigach w całej Europie, również na wyspie Man, stawał wielokrotnie na podium. Hořicki tor był jego ulubionym i on sam cieszył się tu ogromną sympatią, otrzymał nawet honorowe członkostwo lokalnego automobilklubu. Kiedy więc w 1967 r. zginął w nieszczęśliwym wypadku motocyklowym (na ulicy w Pradze, przy prędkości 40 km/h…), od następnego roku nadano zawodom jego imię.

Jednak nie tylko Havel był tu gwiazdą. W muzeum poznamy też innych wybitnych zawodników swoich czasów – nazwisk jest naprawdę sporo.

Kończąc zatem, parę przydatnych informacji:

  • bilet normalny kosztuje 50 CZK, czyli poniżej 10 zł
  • muzeum znajduje się w samym centrum – ul. Riegrova 1 (podczas zawodów zapewnia to korzystne tło dźwiękowe, gdy zaraz za oknami śmigają motocykle ;) )
  • otwarcie nowej wystawy będzie podane na fejsbuczku, warto śledzić

Polecam i zalecam zwizytować!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *