W zasadzie nie tyle od huty, co od rozprzedania na części, bo jak przyjechał z Holandii, to tylko do tego rokował, głównie wyglądem. Ale jak to u naszego ulubionego handlarza bywa, nawet największe sierotki i potwory znajdą swego amatora ;) Znalazła się i dla Genka nowa mama :P Nie tyle chętna, co w potrzebie, więc wygląd był sprawą drugorzędną. Motór miał odpalać i jeździć. No i mieć normalną kierownicę, więc dostał jakąś w spadku po crossie – na dobry początek scrambleryzacji, bo w takiej konwencji najchętniej by go obecna właścicielka widziała ;)
Motorek, odkąd usłyszał o adopcji, był tak wdzięczny, że nawet zmieścił się do Chrupka :D Następnie przeszedł pełny przegląd i serwis (głównie gaźnika), wymianę niezbędnych do działania lub śladów urody elementów, jak siedzenie czy pompa hamulcowa…
…i w zasadzie po tych zabiegach był już gotów do wydania. Przywrócenie go społeczeństwu postanowiłam uwiecznić, wyjątkowo nie na tle śmietnika, lecz bardziej stylowego żywopłotu sąsiada ;) Motór prezentował się na tyle spektakularnie, że w trakcie tych manewrów zatrzymał się dynamicznie i przycofał do mnie przypadkowy człowiek, pytając czy to będzie na sprzedaż ;) Ha, niestety, mógł tylko pozazdrościć takiego Gienka ;)
Oczywiście nie omieszkałam też uwiecznić wszystkich napisów „suzuki”, „madeinjapan” i wszelkich innych – z nałogiem nie ma co walczyć ;)
I to już w zasadzie happy end. Ciąg dalszy historii możecie śledzić na instragramie lub fejsbuczku, polecam :)
no to widze ze Escort Bosto dluzszy od C15 :) w c15 zeby motorek przewiesc trzeba bylo fotel pasazera odchylac do przodu i wtedy wchodzil, albo na lezaco na ukos, tak na ukos i na sobie to kiedys 3 motorowery przywiozlem z okolic krasnegostawu za jakies grosze ;) w sumie to nawet kiedys do duzego Fiata udalo mi sie zmiescic „komara” zamiast tylnego fotela, ale trzeba bylo kolo przednie odkrecic ;)
Różne rzeczy były przeglądane na etapie „muszę mieć małego dostawczaka teraz już”, w tym również cytryny – ale czyli dobrze, że zostaliśmy „w marce” ;) Obecnie Chrupek wozi głównie wędki i resztę wędkarskiego kokardażu, i właściciel też zachwycony pojemnością ;)
A upychanie motocykli w kawałkach do samochodów niekoniecznie się do tego nadających też było przerabiane (golf II i xsara bodajże)… ;)
Miałem GN 125. Bardzo sobie chwaliłem. I wszystkim się podobał. Co chwilę ktoś nawracał, by podziwiać. Po latach śmigania transalpem marzy mi się taki stylowy GN 250. Świetna maszynka.
Dobry pomykacz, koleżanka też z niego zadowolona. Taki motorek do wszystkiego, no i właśnie całkiem ładny ?