Tak mógłby zaśpiewać nowy właściciel FZXa. Motór jest wielki, czarny, głośny i ma się wrażenie, że gdyby zaprząc mu dwie przyczepy, to i tak będzie szedł jak zły. A bez przyczep, to sami sobie wyobraźcie… Mówią o nim zresztą, że to mały V-Max – taka namiastka, tylko wyszła im lepsza, niż ten duży ;)

Karnęłam się nim raz, było fajnie, tak, nie przeczę, ale jednak wolałam udać się na z góry upatrzone pozycje i z bezpiecznej odległości udokumentować tego dzikusa.

Warto by dorzucić jeszcze parę faktów, coby wpis zyskał na wartości merytorycznej. O jakieś 100% ;) Otóż jest to żelastwo rzadko spotykane, ale co w nim takiego szczególnego, zapytacie? Aaa, na przykład obecność 20 zaworów (po 5 na cylinder). Aaalbo gaźniki o pionowym przelocie. Albo taki super dynks, jak elektryczny włącznik rezerwy (nie trzeba w biegu wymacywać kranika jak u mnie ;) ). Tylne amortyzatory są takie jak z przodu – typu goleniowego. Tylna tarcza hamulcowa wentylowana – jak w samochodzie. No, jest na czym oko zawiesić.

Czorny diabeł pojechał już do nowego domu, szczęśliwy nabywca będzie nim teraz orał pola przemierzał mazowieckie szosy. Przyjemnego poskramiania! ;)

6 thoughts on “Kupiłem czarny ciągnik…

  1. Dane techniczne niestety niewiele mi mówią ale fotki pierwsza liga, powtórzę się „pewnikiem”…potrafisz pokazać te maszyny w bardzo atrakcyjny sposób, gratuluję ??

    1. Dziękuję :) Do takich sesji jednak podchodzę po babsku, więc czasem słyszę, że atrakcyjne przedstawianie motocykli przekłamuje ich rzeczywisty wygląd, ale przecież ja ich nie sprzedaję, tylko chcę oczy – swoje i innych – nacieszyć :D

  2. Maszyna godna Batmana :) I jak wrażenia z jazdy? Nada się do szybkiego wypadu na zakupy? ;) Piękna rzecz, ale ta lampa przednia.. Jednak widziałbym tam coś bardziej okrągłego :)

    1. Rzeczywiście ma też coś z Batcykla ;) Wrażenia… Taaak, nada się do BARDZO szybkiego wypadu po bułki, przy czym możliwe, że pani sklepowa wciśnie jeszcze jakiś haracz, podejrzewając jeźdźca o działalność gangsterską :P
      Znam takich, dla których kanciata lampa to szczyt marzeń ;) Mi ta tutaj wydawała się przymała i jakby czegoś dookoła brakowało – chyba właśnie dlatego, że człowiek przyzwyczajony do tych okrągłych, a one zawsze mają takie sążne chromowane ramki. Kanciate chyba częściej występowały z owiewkami jednak. Co by nie mówić, ta tutaj jest zupełnie niezła, jak się oko przyzwyczai ;) Dla mnie prawdziwy dramat to są te tuningowe „ufo” czy ogólnie wszelkie streetfighterowe wynalazki ( http://www.bikebound.com/2015/06/23/whats-a-streetfighter-motorcycle/ ). Jak dla mnie, lampa ma być duża i jedna, a wydechy dwa :P Ale wiadomo – gusta i guściki… ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *