Wytrwałość popłaca. Tak, tak, moi wierni Czytelnicy – doczekaliście się momentu, kiedy pokażę wreszcie coś innego niż w kółko tę samą hondę ;) Od razu uspokajam (głównie siebie), że nie jest to kolejny zakup mojego szanownego, a jedynie gość/pacjent w przelocie. Ale za to jaki!

DSC_0031

Cała sprawa z nią polegała głównie na poskładaniu puzzli, odpajęczeniu i uruchomieniu, bo maszyna długo stała. Kiedy operacja została zwieńczona sukcesem, nie pozostało mi nic innego, jak obskoczyć motór z aparatem. Piękne okoliczności przyrody zadecydowały o wyborze pleneru na ogródku, niestety poniewczasie zorientowałam się, że nie było to najszczęśliwsze posunięcie – milion drobniutkich odbić w lakierze, chaos i wizualny pierdolnik. Dlatego druga tura obskakiwania była już z nieco „gładszym” wizualnie tłem. Z braku tablicy rej. tylko rewir przydomowy wchodził w grę.

DSC_0004

Egzemplarz o tyle ciekawy, że w oryginalnym stanie. Właściciel wydawał się być w miarę cywilizowanym człowiekiem, więc jest szansa, że XS-ki nie spotka marny los i jeszcze trochę pojeździ tak, jak ją w fabryce stworzyli. Dobrze by było, bo z tego, co się widzi, jest to jeden z najchętniej ciętych, pardon – customowanych modeli (stąd tytuł wpisu, parafrazujący nagłówki z oeliksa). Dość rzec, że pierwsza, jaką spotkałam (młodszy model), była właśnie scafejowana. Jeśli przeróbki są na bazie zniszczonego pojazdu, to proszę bardzo, ale odarcie takiej jak ta z jej oryginalności byłoby grzechem. Ich już nie przybędzie.

W ogóle, jest to model z roku ’79, w pięknym malowaniu Black Gold, z perłowym, głębokim lakierem (jak widać na zdjęciu powyżej). Prawie 40 lat temu, taka jakość… Albo inny bajer – odchylana zaślepka w zacisku, do sprawdzania stanu zużycia klocków hamulcowych. Co tu wiele gadać, inny świat.

DSC_0158

Gdyby ktoś był spragniony wiedzy, to najobszerniejsze źródło, na jakie trafiłam, jest niestety niemieckojęzyczne ;) Jest też jakaś strona po angielsku, ale tam na dzieńdobry pokazują customy, więc nawet nie patrzyłam głębiej.

DSC_0203

Gdy już się wytarzałam dookoła w poszukiwaniu detali, zwolniłam modelkę ze służby, by mogła udać się na garażowy podjazd w celu ostatnich regulacji i poprawek. Gdy jednak chwilę później i ja tam dotarłam, stwierdziłam, że jeszcze nie dość zdjęć jej narobiłam i niezbędne jest kolejne pińcet :P Tym sposobem to, co tu widzicie to jakaś 1/4 wszystkiego i dlatego tyle czasu trwało przygotowanie tego wpisu. Czasem otwierałam folder z mocnym postanowieniem selekcji KILKU zdjęć, po czym zamykałam go obezwładniona niemożnością wyboru… ;)

DSC_0220

DSC_0233

Przelotną tę znajomość zakończyło odwiezienie XS-ki na koniec świata (peryferia peryferiów peryferyjnej wioski), ale czysta dziecięca radość właściciela osłodziła ból rozstania :P

2 thoughts on “Jedyna taka XS400 nie cafe bobber brat zobacz

  1. Jeszcze się uchowała jedna sztuka w oryginale? Jak się tak dłużej zastanawiam, to nie mogę sobie przypomnieć kiedy takową ostatnio widziałem. Mimo iż znajomy ma dwie sztuki. Ale jedna nie jest oryginałem a druga nawet mało przypomina XS ;)

    1. Czyli potwierdzasz tendencję, niestety… Łudziłam się, że może jednak mało się znam albo śledzę niewłaściwe rejony internetu, ale naprawdę coraz więcej jest zmodyfikowanych, czasem nie do poznania właśnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *