Czego można by się spodziewać na terenach bezpośrednio przylegających do huty? Wyludnionych wiosek? Zdegradowanego środowiska? Wybiegających znienacka z lasu… rur w poprzek drogi? Takie rzeczy są jeszcze w miarę przewidywalne, natomiast mi się niechcący udało znaleźć punkt widokowy z informacją turystyczną na tablicach. Zaskoczenie na miarę hiszpańskiej inkwizycji ;)

Pierwotny plan jednak zakładał tylko szybki desant na nieużywany przyhutniczy parking, żeby pokręcić sobie ósemki i inne kółka, starając się przy tym nie wypier… na tym odludziu i nie uszkodzić w żaden inny sposób motóra. Nie żeby nie dało się mnie stamtąd odholować po czymś takim, ale co to potem za życie z powyrywanymi z dupy nogami…
Oczywiście niemożliwe było dotarcie tam tak o, bezproblemowo, bo wymyślili remonty wiaduktów, objazdy i najpierw, zamiast zawrócić jak normalny człowiek i cofnąć się do pierwszego czynnego wjazdu, to odbiłam na wioski, robiąc lopeza (pętelkę czyli). Zawsze lepiej pojechać dłuższą drogą, niż krótszą ;) A wśród pól pięknie, natychmiast banan na gębie i jazda rekreacyjna wąską dróżką 50km/h – tak jak lubię :D Gdy dotarłam w końcu bliżej huty, musiałam przeparadować główną arterią, mijając chyba z 10 autobusów i przystanki pełne kończących zmianę pracowników. To tyle, jeśli chodzi o nierzucanie się w oczy… Na samiuteńkim końcu, że dalej nie ma gdzie jechać, był wreszcie mój cel. Kilka placów przedzielonych podłużnymi wysepko-chodnikami, nawierzchnia trochę zapiaszczona/zażwirzona, ale nadająca się do wywijania. Pojeździłam więc w tę i nazad slalomem między wyimaginowanymi pachołkami, pokręciłam ósemki, za punkty orientacyjne biorąc większe pęknięcie asfaltu i studzienkę. Udało się nie wrypać w żaden krawężnik (choć nieustannie mnie rozpraszał przy ósemkach), nie poślizgnąć na sypkim i okazało się, że honda jednak potrafi skręcać :P Bardzo usatysfakcjonowana tą nową wiedzą i odświeżeniem umiejętności, z żalem opuściłam miejscówkę – ale już bolały mnie ręce ;)

Żeby nie wracać tak prosto do domu, zajrzałam jeszcze we wszystkie możliwe asfaltowe odnogi, w które można było legalnie wjechać i przy końcu jednej z nich, gdy już widziałam, że czeka mnie zawrotka (dzięki ćwiczeniom wykonana bez obaw na raz, mimo że na żwirze *duma* ;) ), kątem oka nagle wychwyciłam znajome kształty.

IMG_5246

Tam, za drzewami, wiem, że nie widać ;) W trakcie zastanawiania się co to, po co tam na górze i jak się tam dostać, dojechałam do miejsca, z którego było widać… schody.

IMG_5245

No to cyk na górę. A tam – całkiem przyjemna łączka, cały teren obarierkowany, no i w istocie tablice. Aż 9 sztuk. Na nich wyłuszczone m.in. co się robi w hucie, żeby wyszła miedź. Wprawdzie same techniczne kwestie, typu co się dzieje w Wydziale Pieców Anodowych, a co w Wydziale Kwasów Siarkowych itd. Nie było takich bardziej ludzkich ciekawostek, jak np. to, że ponad 30 lat temu jeden zespół (na czele którego stał Stefan Walkowiak) w ciągu doby nie tylko usprawnił pracę huty, ale w ogóle ruszył ją z miejsca. Bo po przejęciu jakiejś technologii z Finlandii okazało się, że nasze koncentraty mają inny skład i w takiej konfiguracji nic nie będzie działało. A ich projekt wynalazczy pozwolił uniknąć ogromnych kosztów i stał się podstawą działania pieca zawiesinowego bodajże.

IMG_5220

Na pozostałych tablicach – wiedza przyrodnicza. O łęgach nadodrzańskich, starorzeczach, o tym, jak odróżnić żabę trawną od moczarowej i że żyją tu żaby śmieszki, o czynnej ochronie przyrody… Jak widać wyludnienie i szkodliwy przemysł mają jednak jakieś pozytywy – na niezamieszkanych, objętych ochroną terenach żyje sobie 127 gatunków ptaków, 10 gatunków nietoperzy (że w ogóle więcej niż jeden?), kilkanaście gatunków ściśle chronionych ssaków (i drugie tyle pospolitych). Nawet znaleziono tu roślinę uważaną za wymarłą w Polsce. Nie ma tego złego…

Polanka zaciszna, choć rozległa, w sam raz na grillowanie z widokiem na hutę ;)

Panoramy z pagórka niezbyt imponujące, ale dość przyjemne – jak się stanie tyłem do zakładu ;) Podziwiać można głównie owe łęgi. Z dzikiej przyrody spotkałam tylko… gołębia :P

Tereny po drugiej stronie zachęcały do powłóczenia się, ale honda sama na dole nie mogła czekać. Więc z powrotem w dół po nagrzanych słońcem, pachnących podkładach kolejowych…

IMG_5242

…i jazda do domu!

IMG_5247

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *