Ostrzyłam sobie zęby na tę imprezę od tygodni. No bo jedyna taka, skupiona na młodych klasykach – Puchar Youngtimer Party. Gdzież indziej byłaby szansa zobaczyć tyle fajnych fur, niekwalifikujących się nieraz na wjazd na zwykłe spotkania klasyków, na których prym wiodą „perły peerelu” (choć i to się na szczęście zmienia). Patrząc po poprzednich edycjach, wydawało się, że naprawdę warto karnąć się do Pyrlandii, bo będzie co pooglądać. W sobotę nie mogłam, a szkoda, bo wtedy odbywało się docelowe ściganie (tu filmik, a tu bardzo ładne zdjęcia), a dodatkowo – rajd turystyczny. Jednak niedziela też zapowiadała się atrakcyjnie, bo zaplanowano na wtedy zlot – niby zwykłe spotkanie, no ale jednak to Poznań, więc zakładałam, że musi być grubo. Na nocnych spotach jest i tłoczno, i ciekawie, toteż na podstawie tych wszystkich przesłanek spodziewałam się czegoś na miarę Youngtimer Warsaw, co najmniej ;) Przeliczyłam się nieco, bo większa frekwencja była choćby w Legnicy na otwarciu, ale taki widać urok upalnej niedzieli – niektórzy, co byli poprzedniego dnia, pewnie się już zwinęli, a tym, co mogliby się przyturlać, pewnie się nie chciało, bo za gorąco – w pełni rozumiem. Tym większy szacun dla wszystkich, którym się jednak zachciało – dzięki nim 250 km w obie strony nie było zmarnowane ;)
Na miejscu – wszystko, co do szczęścia potrzebne. Fury, buda z jedzeniem, więcej fur, buda na kółkach z lodami oraz tor na wyciągnięcie ręki (i fury, wspominałam?). Tor, niestety, osiągalny tylko wizualnie i nie bardziej, bo jeżdżenie, jako się rzekło, było jedynie poprzedniego dnia. Ale patrząc na niego z bliska, stwierdziłam, że może to i nawet lepiej. O ile fordem (nawet świnkiem ;) ) może i nie bałabym się go pokonać, to przypuszczam, że na hondzie jechałabym sobie te swoje 80km/h i oglądała widoczki, i nikt nie zmusiłby mnie, żeby szybciej. Call me chicken shit, ale widok pustego, szerokiego toru dał mi bardziej namacalny obraz prędkości, jakie można tam rozpętać, niż jakiekolwiek ruchome obrazki w tiwi czy internetach. I była to straszna wizja. Przerażająca. Chyba nie lubię torów, niech sobie inni jeżdżą, na zdrowie ;)

Z fajnych rzeczy był jeszcze częściowo zacieniony trawnik, idealny do postawienia namiotu i wozu zaraz obok. Albo po prostu malowniczego rozproszenia przybyłych pojazdów na ładnym tle. Niestety, ku memu ogromnemu żalowi, cała wystawka odbywała się na polbrukowej patelni, w tradycyjnym ustawieniu rzędami – ileż walorów estetycznych tym samym przepadło.
Co poniektórzy jednak albo od razu ustawiali się pod drzewem, albo po jakimś czasie wracali na łono natury (kiedy deska rozdzielcza zaczynała im się topić w słońcu, a płyn do spryskiwaczy się wygotowywał), więc na zupełny brak malowniczości nie mogłam narzekać.
No ale pitu pitu, a klasyki stygną. Co tam przyjechało zatem, zapytacie… Z tego, co się zorientowałam, trochę stałych bywalców PKN, a trochę nie wiem :P Czyli wszystko jasne, wszystko wiecie, skupmy się więc na przeglądzie ;)
Słoneczny krokodyl, który nas niejako zaprowadził na tor (jechał w przeciwną stronę, gdy my już mocno wątpiliśmy w obrany kierunek i szukaliśmy możliwości zawrócenia), załapał się na jedną tylko przypadkową fotkę z kolegą, a potem obaj znikli.
Na początek sprawdziliśmy, co ciekawego stoi na wspomnianym trawniczku – nie ukrywam, że głównym tego powodem był zaparkowany w oddali transol. Kamper!


Pozostałe wozidła w pobliżu reprezentowały kategorię „co jeden, to szybszy”. I wścieklejszy ;)
Sąsiedztwo Czarnej zdążyło się zmienić i samoczynnie zorganizował się kącik niemiecki.
Jednak prawdziwy rarytas zaparkował tuż przy wjeździe.
Volvo P1800ES. Podobno są ludzie, dla których jego uroda jest dyskusyjna. Jeśli TO nie jest piękny wóz, to ja nie wiem…

Zupełnie przypadkiem w wakacyjnym wydaniu klasycznego Motoru („Motor Poradnik kupującego. Samochody klasyczne” Nr 2/2015) zamieszczono artykuł o dokładnie tym modelu, nawet w tym samym kolorze. Może nie tyle nawet artykuł, co opowieść o kruzingu podczas szwedzkiej białej nocy – rzeczywiście, musi się do tego nadawać świetnie. Opisane wrażenia z jazdy dostarczają samych ciekawych faktów – konstrukcja ta, sięgająca późnych lat 50., wyposażona była (pod koniec produkcji wprawdzie, ale jednak) w co tylko się dało. Wspoma, overdrive, D-Jetronic, tarcze z przodu i z tyłu, elastyczny dwulitrowy agregat (prawie tak elastyczny, jak sierrowe deohace, a one SĄ)…
Podczas gdy u nas w tym samym czasie… Takie maluchy, jak ten obok (ten w dodatku na żółtych blachach).

Ale wracając do czerwonej strzały – bo tak szybko o niej nie skończę… ;] Z zadziwiających faktów trzeba nadmienić jeszcze o jednym. Jak wszem i wobec wszystkim wiadomo, rekord pokonanych na jednym silniku kilometrów nie należy, o dziwo, do żadnego mercedesa, nawet W123 ani -4, lecz do takiego właśnie volva.
Z historią tego egzemplarza można się zapoznać wszędzie, np. tu po polsku, a tu po niemiecku. A gdyby jeszcze było Wam mało, to dla dopełnienia tematu zachęcam do obejrzenia cieszącej oko produkcji Petrolicious oraz jak zawsze praktycznej i uciesznej – Wheeler Dealers.
Teraz mogę uznać temat za wyczerpany. Tymczasowo ;)
Poza wspomnianym maluchem, czaiła się obok jeszcze dżeta.
Dalej – kolejne volva…
…zestaw ciekawych fiatów…

…i delegacja Mini.
W tle jednego z nich przystanął pełgot na uciesznych blachach.
Potem podmienił go na tym miejscu jeszcze lepszy kadett.
Pojazdy przybyłe służbowo były zachwycające – obydwa.



Pod stojącym obok namiotem mieli stanowisko ludzie z Barn Born Classics oraz ich rzucający się w oczy z daleka escort dwójeczka.



Obok niego stał też rozgrzebany (no, powiedzmy – na wykończeniu) CX500 (o ile dobrze pamiętam, a raczej dobrze, bo ostatnio co widzę jakąś cafejkę – na żywo nawet częściej niż w necie – to właśnie na CXie… Co wszystkich napadło, żeby je ciąć?). I był to właściwie jedyny motocykl na zlocie, mimo że w konkursie piękności przewidziano dla nich nawet osobną kategorię. Na sam koniec dołączyła jeszcze druga honda po tuningu, oryginalnie będąca – w mojej amatorskiej ocenie – CB 750ką Four (ale mogę kłamać).
Wracając jednak do zlotu właściwego – kontynuujmy już w miarę bez dygresji:











Naprzeciwko, jak w lustrzanym odbiciu, ustawili się krewniacy powyższych.

Ale w rzędzie przy namiotach jeszcze było co oglądać – choćby taki świetny, mały wozik.

Na końcu stanęła zaś grupka dużego litrażu.




Jak już przy wnętrzach kabrioletów jesteśmy…

![Kolejny Spider, tym razem jednak Alfa. Z ciekawostek: "kabriolet o najdłużej [27 lat] nie zmienionym wyglądzie zewnętrznym".](https://www.byledoprzodu.pl/wp-content/uploads/2015/09/F1150021a1-300x201.jpg)





I to by było z grubsza tyle ode mnie. Wszystkie pominięte maluchy (i co tam jeszcze się nie załapało) można obejrzeć na innych zdjęciach powrzucanych na stronę wydarzenia oraz w okolicznościowej produkcji filmowej (nawet Czarna ma swoje 0,3 s sławy :P Nie, no – zajęła całe 6 sekund czasu antenowego ;) ):
piękne to volvo o którym piszesz…szkoda że już takich aut z tak piękną linia się nie produkuje…no ale może kiedyś retro wróci :)
Cudnej urody wóz z tego Volvo :) Bardzo mi się podoba. Jeździłabym.
Mieszkam w takiej odległości od Toru, że jeżeli nie uda mi się akurat znaleźć się na trybunach podczas różnych zawodów, wystarczy, że otworze okno i już mam ten klimat :P
Pozazdrościć ;) Dobrze, że są mieszkańcy, których cieszy bliskość toru, a nie tylko ci, którzy by go najchętniej zaorali…
Też chciałem być ale mi się nie udało (smuteczek). Dzięki za fotki – przynajmniej trochę poczułem się jakbym tam był :)
Jako uczestnik czy też jako widz?
A że fotki się do czegoś przydały – to się cieszę :)
https://www.youtube.com/watch?v=O6uAvOoPTCM
No tak, właśnie ten film jest na końcu wpisu, więc nie do końca chyba łapię, ale hmm.. dzięki za komentarz?;)
Cieszymy się, że Escort przypadł do gustu. Mamy też nadzieję, że efekt końcowy usprawiedliwia „pocięcie” CX-a. ;) https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1644099522538157.1073741829.1616055305342579
Ha, no zdecydowanie ;) A zwłaszcza usprawiedliwia to jego początkowy stan… Nie, żebym podejrzewała Was o przeróbkę zdrowego żelaza, ale zawsze z tyłu głowy czai mi się taka obawa – taki los, jak się lubi jednocześnie zadbane oryginały i customy ;)