Ciężko to nazwać wycieczką, bardziej taki rekonesans terenowy (powtórny), a w najogólniejszej ogólności, to po prostu zapychacz tematyczny w trakcie oczekiwania na dokończenie kolejnego materiału światłoczułego w minolcie, żeby móc puścić w świat i internety zalegające zdjęcia z cyfrówki. #firstworldproblems ;) Aktualnie zalega jedna obszerna wycieczka i fury na tle Poznań Circuit, więc zostańcie nastrojeni, już niebawem wpadną fotki.

Niniejsza eskapada była tak dawno, że nawet nie pamiętam, po co tam pojechałam (chyba tylko, żeby zapełnić klatki jeszcze poprzedniego filmu – z tego co kojarzę – i żeby poudawać, że fiesta jest terenówką ;) ). Zasadnym byłoby zatem stwierdzenie, że po prostu wybrałam się sprawdzić, co słychać nad Odrą. Jednak po pokonaniu straszliwych wertepów, niezliczonych kolein i błotnych otchłani (ehe, ta, jasne :P), okazało się, że nie słychać nic. Bród na odnodze rzeki, na który trafiłam poprzednim razem, wysechł niemal do cna :( A zaznaczam, że było to długo przed obecną suszą, więc teraz jest tam już chyba tylko popękana ziemia i fatamorgany. I zagubione małe lewki ;)

Ale jako że woda przestała płynąć, mogłam przekonać się, co jest na drugim brzegu i dalej. No cóż, jest takie samo nic, jak na pierwszym brzegu ;) Zarzuciłam więc plan dalszej eksploracji i obeszłam stare kąty – czyli koryto rzeki.

Tu była woda, w poprzek.
Tu była woda, w poprzek.

Tędy powinna się przelewać.
Tędy powinna się przelewać.

Taki całkiem przejezdny ten bród, z wodą wydawał się groźniejszy.
Taki całkiem przejezdny ten bród, z wodą wydawał się groźniejszy.

Tyle zostało z rzeki.
Tyle zostało z rzeki.

A dalej - tyle.
I tutaj jeszcze trochę.

I właśnie ów kawałek dalej ostały się resztki bajora będącego wspomnieniem płynącej wody – wówczas  przypominającego bardziej moczary pod Miami ;)

F1070015

F1070017

IMG_1307

IMG_1310

Tym razem żadnej dzikiej zwierzyny nie spotkałam, za to całkiem cywilizowanych rowerzystów i wędkarzy. Ogólnie jakiś dziki tłum ludzi (jak na tamtejsze warunki) i musiałam poczekać dłuższą chwilę, aż znikną z horyzontu, żeby móc w spokoju i bez widowni zrobić Świnkowi parę fotek z poziomu żaby (a bez wyświetlacza w aparacie naprawdę trzeba się w tym celu najeść piachu i wytarzać :P) – no bo co to za wycieczka bez pamiątkowych zdjęć fury na tle ;)

Wyszło takie bardziej prospektowe zdjęcie, niż pamiątkowe ;)
Wyszło takie bardziej prospektowe, niż pamiątkowe ;)

2 thoughts on “Czego nie słychać nad Odrą?

  1. W dobrym zakątku odry nie słychać ryku silników i to jest piękne. Tak przy okazji to zauważyłem teraz że Odra jest jakoś mało promowana. Pamiętam w szkole, że Wisła i Odra to dwie największe rzeki w Polsce i ile o Wiśle słyszę dużo, to o Odrze gdyby nie ten blog, to w ogóle. A chyba są ładne miejsce nad odrą?

    1. Jeśli nad Odrą słychać silnik, to na bank jest to pojazd wędkarza ;) Ładnych miejsc jest sporo, ale wszystko raczej dzikie – choć ja to akurat lubię w naszej rzece. Jakieś inicjatywy na jej zagospodarowanie gdzieniegdzie się pojawiają, choć głównie lokalne. A to ktoś organizuje przystań i spływy kajakowe, a to przez kilka miejscowości w sezonie pływają statki turystyczne, czasem trafi się jakiś śmiałek i przepłynie całą (https://znurtemodry.wordpress.com)… Nie ma takiego ośrodka, jakim dla Wisły jest Warszawa, gdzie rzeka stała się ikoną i wiele działań jest skierowanych w całości na jej ochronę albo po prostu użytkowanie i popularyzowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *