Honda została dzisiaj rozkawałkowana, można więc oficjalnie zacząć relację z przywracania jej ku życiu.
Po przekopaniu internetu, udało się poznajdować trochę części zdatnych do recyklingu nawet o dziwo na naszym podwórku, bo istniały obawy, że jakiekolwiek zamienniki mogą być do znalezienia tylko w Niemcowni, a wtedy wiadomo – kosztowałyby miliony złotych monet.
Jedno dobrze zaopatrzone źródło z allegro trafiło się pod Bolesławcem, więc pojechaliśmy odebrać graty osobiście (ku mej wycieczkowej uciesze. Oczywiście nie obyło się też bez dziwnych przytrafunków i błądzenia przez pola… Ale to niespecjalnie, słowo daję! ;) ), natomiast drugie wykopałam, zaczepiając człowieka na forum, który nic nie sprzedawał, ale ciął inny egzemplarz na scramblera i newralgiczne dla mnie elementy miał odłożone jako niepotrzebne. Siedzenie musiałam, w ramach własnej ścieżki pokuty (na szczęście nie aż tak drastycznej, jaka była udziałem Cersei), zawieźć do tapicera, u którego niedawno zostało stworzone. Nie wiem, czy bardziej mnie, czy jego bolał fakt, że musi robić od nowa (chociaż tylko małe rozdarcie było – ale na szwie).
Na tę chwilę mamy zatem zgromadzone:
- owoż (jeszcze bardziej) nowe siedzenie,
- końcówkę tłumika, szt. 1,
- lampy: przód (szkło całe, ale ramka brzydka, chyba trzeba będzie chromować) i tył (złożona z dwóch, bo w mojej był ładniejszy spód),
- zegary (jw. – nowe miały niezniszczoną obudowę, ale brzydki środek),
- kierownicę (nówka od cezety, jeszcze w papier zawinięta, ale jednak jest trochę inaczej wygięta, poszukam jeszcze właściwej),
- gmole (a jednak ;) ale takie dyskretne, na silnik tylko),
- lewą pokrywę silnika,
- dźwignię zmiany biegów,
- lewy przełącznik zespolony, z klamką sprzęgła razem,
- bak (dopiero przyjedzie, no i jest bez naklejek, ale w kolorze),
- zadupek z migaczami i błotnikiem, i chlapaczem chyba nawet ;) (jw.).
Więc zostaną w sumie same drobiazgi – przednie kierunki, nowe manetki (bo jakimś sposobem prawa też ucierpiała), lusterko/a (niby drobiazg, ale trudno dostać te właściwe – bo nie chcę żadnych innych, inne są brzydkie :P).
A póki co, honda sama jest scramblerem ;)
No i tak się sprawy mają. Żegnajcie, kochane pieniążki, na ten miesiąc – witaj, nowa hondko.
I fajnie, że graty się znalazły niedaleko. W Niemcowni drogo i ciężka sprawa z tym… Czasy, gdy dawało się wyszperać w niemieckich śmieciach coś ciekawego za grosze skończyły się, niestety :(
Miłej zabawy ;)
U nas też już ceny skaczą, a lada chwila już nie będzie nawet z czego wybierać. Trzeba zacząć gromadzić, jak kiedyś zapasy części do syren i fiatów ;)
Bidna ta Twoja Hondeczka, dobrze chociaż że jest ktoś, kto Ci pomoże poskładać do kupy Twoje zdobycze. Pamiętam jak po lekkim dzwoniku kupowałem graty do swojej XS 400 – łatwo nie było, a złodzieje z Allegro krzyczeli po cztery stówy za złachane zegary. Powodzenia w remontach, szkoda że przytrafiło Ci się to w środku sezonu :( Ps. Nie myślałaś nad przeprowadzką na Łordpresa? Jako Łordpresiak mógłbym być na bieżąco z Twoim kontentem, bo wyświetlałby mi się zaraz po zalogowaniu. A, no i tych kaptczy nie trzeba wpisywać przy komentarzach :)
Po prawdzie, to raczej ja jestem w roli pomocnika i chłopca na posyłki przy tej naprawie (jak i zresztą przy wszystkich innych ;) ) – jakby to wszystko było wyłącznie na mojej głowie, to koszty by mnie już do reszty zabiły, bo ja się nawet targować nie umiem :P A ceny i dostępność to jest jakieś sajens-fikszyn po prostu – cudem się znalazło to, co trzeba… Sezon na (nie)szczęście na razie i tak jest taki, że nawet nie ma co wyciągać motóra, więc naprawa idzie bez presji.
Nad WP myślę od początku, ale przy tej ilości zdjęć, to musiałabym ogarnąć serwer, bo na darmowym wp.com się nie pomieszczę, no i nazwa jest zajęta (bo se taką z dupy wymyśliłam bez sprawdzenia, gdzie zajęta, gdzie wolna). A to tutaj niby jest na WP, ale funkcje są mocno okrojone, czasem by się chciało coś po swojemu (chociaż to by oznaczało pewnie, że ciągle coś by nie działało jak powinno :P), ale póki to się sprawdza, to odwlekam… Kiedyś zapewne nastąpi przeprowadzka, ale nie mogę zagwarantować, że szybko.
Ja na razie mam zajęte około 180MB z darmowych 3 GB miejsca na Łordpresie, także jeszcze trochę pociągnę za friko, a potem będę płacił grube dolary za miejsce na serwerze. Cóż zrobić, taka jest cena przyjemności docierania do garstki czytających mnie wariatów :)
Otóż to, bycie undergroundowym blogerem to rzecz warta każdych pieniędzy :P
super projekt życzę sukcesów w tworzeniu
Dziekuję, ale to nie projekt – to smutna konieczność.
jej! przecież mój ojciec takiego gdzieś miał w garażu!
Hm, czyżby to ten sam egzemplarz?
Hej!
lekki offtopic ;-) Ale zauważyłam, że na mój blog ktoś od Ciebie przyszedł, ale pod stary adres. Przeniosłam stronkę i już maiya.blog.motocaina.pl jest nieaktualny -> teraz działa tylko babanamotorze.pl :-)
PS. Dzięki za polecanie!
A racja, racja, już zmieniam :)