Proszę nie regulować odbiorników, żadnego wpisu nie brakuje, a zaczynamy od części drugiej, bo jeszcze nie mam wywołanych zdjęć do uzupełnienia opisu początkowej części tej wycieczki. A do tego tutaj wszystko jest z małpki, więc lećmy z tym koksem, choćby i od d strony ;)

Nie zwlekając, zacznijmy zatem od tego, co działo się w Sulechowie. Przy okazji dni(a) miasta, miała się odbyć parada zabytkowych wozów i motocykli. Daleko nie mam, pogoda jakimś cudem dopisała, więc pojechałam, ale jako obserwator, bo – zgodnie z przewidywaniami – wcześniejsze wydarzenia (no dobra, błądzenie) zajęły mi więcej czasu, niż pierwotnie uznałam, że zajmą. Zdążyłam za to akurat na ten krótki, podobno, moment, kiedy wszyscy stali w Rynku i tuż przed tym, jak się rozjechali w poszukiwaniu kolejnych atrakcji albo do domu. Perfekcyjny tajming ;)

Co stało? Wśród motocykli tym razem dominowały, mam wrażenie, te „szopowe”. Co to rzadko jeżdżą albo długo stały, ale właśnie ktoś miał blisko, to przyjechał ;) Nie, że wszystkie – wiadomo, byli i goście z dalsza (choćby znani z Wolsztyna klubowicze wielichowscy), były i odrestaurowane sztuki. Były też oczywiście wszelkiej maści niezabytkowe pojazdy, w tym quady, ale wiadomo – to w tle. W temacie samochodowym – wreszcie powiew świeżości. Tym razem na zdjęciach przedstawiciele regionu głównie zielonogórskiego, dla odmiany od dotychczasowych legnicko-wrocławskich. No to popaCZcie sobie:

IMG_0408

Na trzecim planie znajomy Jawa-chopperek.
Na trzecim planie znajomy Jawa-chopperek.

IMG_0410

IMG_0412

IMG_0413

IMG_0414

IMG_0416

IMG_0417

IMG_0418

Kaczor na baku - mój faworyt ;)
Kaczor na baku – mój faworyt ;)

IMG_0420

Delegacja wolsztyńsko-wielichowska.
Delegacja wolsztyńsko-wielichowska.

IMG_0423

IMG_0424

Tu się można przypatrzyć temu okazowi na barwnej reprodukcji w normalnej jakości ;)
Tu się można przypatrzyć temu okazowi na barwnej reprodukcji w normalnej jakości ;) Bo nadal mam zastrzeżenia do zdjęć w relacji z Wolsztyna.

IMG_0430

IMG_0431

IMG_0425

IMG_0427

IMG_0435

IMG_0437

No ten jeden przykuł moje spojrzenie, bydlątko :>
No ten jeden przykuł moje spojrzenie, bydlątko :>

Ojejojej, podwójne widzenie...
Ojejojej, podwójne widzenie…

Na drugim planie - poznana w zeszłym roku skoda.
Na drugim planie – poznana w zeszłym roku skoda.

A jak już przy skodach jesteśmy..
A jak już przy skodach jesteśmy…

IMG_0464

IMG_0462

Fast and… Czech, po prostu ;)
Fast and… Czech, po prostu ;)

Coś… jakieś..
Coś… jakieś..

No wyjątkowo urodziwy. Choć niezmiennie smutny ;)
No wyjątkowo urodziwy. Choć niezmiennie smutny ;)

IMG_0434

A ten z kolei wesoły ponad miarę.. Dojechał do Grecji i wrócił, więc zadowolenie dziwnym nie jest.
A ten z kolei wesoły ponad miarę.. Przeżył powódź ’97 i jeszcze dojechał do Stambułu, a innym razem do Grecji i wrócił, więc zadowolenie dziwnym nie jest.

Perły...
Perły…

No taki produkt z Ameryki nawet coś tam cicho do mnie mówi. Troszeczkę ;)
No taki produkt z Ameryki nawet coś tam cicho do mnie mówi. Troszeczkę ;)

IMG_0446

Capri, z którym miałam przyjemność sam na sam w garażu - ale tylko przez szybkę ;)
Capri, z którym miałam przyjemność sam na sam w garażu u Maksa – ale tylko przez szybkę ;)

IMG_0450

IMG_0448

IMG_0451

IMG_0453

IMG_0454

IMG_0455
Podejrzewam, że taki ich urok i oryginalność, ale na felach z takim ET te wozy wyglądają pociesznie, a nie kultowo ;)

IMG_0452

Doskonały zestaw kolorystyczny - jak oba modele mnie nie jarają, tak w tej konfiguracji bym je wzięła. I postawiła w ogródku jako instalację artystyczną ;)
Doskonały zestaw kolorystyczny – jak oba modele mnie nie jarają, tak w tej konfiguracji bym je wzięła. I postawiła w ogródku jako instalację artystyczną ;)

IMG_0457

Wnętrze bosto. Nieodłączna "bursztynowa" gałka. Mnie akurat nie irytuje ich wszechobecność, w naszym fiacie też była - więc od dziecięctwa sądziłam, że to standard ;)
Wnętrze bosto. Nieodłączna „bursztynowa” gałka. Mnie akurat nie irytuje ich wszechobecność, w naszym fiacie też była – więc od dziecięctwa sądziłam, że to standard ;)

Nieśmiała sarenka stała sobie na uboczu. W ogóle poza Rynkiem.
Nieśmiała sarenka stała sobie na uboczu. W ogóle poza Rynkiem.

Ułowiłam w przelocie ;)
I na koniec ułowiłam taką-o w przelocie ;)

Jak nadmieniłam, towarzystwo zebrało się niedługo po tym, jak przyjechałam, zatem mogłam podążyć ku kolejnemu punktowi na mojej trasie tego dnia. Odbywał się bowiem jednocześnie nieopodal piknik w skansenie fortyfikacyjnym w Czerwieńsku-Brodach. Droga z Sulechowa do tamtąd jest tyleż krótka, co malownicza. Choć w sferze infrastruktury większość jej stanowi popularne w tych okolicach rozwiązanie „asfalt na półtora auta i utwardzone pobocze na pół drugiego auta z naprzeciwka”, to prawie cała droga prowadzi przez las i jest ładnie. No i na końcu jest prom.

IMG_0467

IMG_0471

IMG_0472

Tego rodzaju przeprawa klasyfikuje się dość wysoko w moim rankingu atrakcyjności (a razem z tą konkretną zaliczyłam już komplet najbliższych promów), dlatego nie omieszkałam zaplanować drogi tak, aby koniecznym było skorzystanie z tego środka transportu dla środków transportu. Szczególnie, że skansen bunkrowy jest tuż obok rzeki. Choć to de facto bunkry nie są, lecz schrony, a te z kolei mogą być czynne lub bierne, czego się m.in. dowiedziałam od skorych do dzielenia się wiedzą panów gospodarzy na obiekcie 763 (numeracja dotyczy wszystkich schronów na Oderstellung – linii/pozycji środkowej Odry).

IMG_0473

Przytulnie.
Przytulnie.

IMG_0475

Obejrzałam sobie ten jeden obiekt, pokręciłam się przy epicentrum festynu i mimo ogromnej chęci na kiełbaskę z grilla, stwierdziłam, że obiad zjem już w domu – latająca wszędzie topola nie rokowała dobrze dla mojej alergii.

Błonia rekonstrukcyjne - ale przy bitwie nie byłam.
Błonia rekonstrukcyjne – ale przy bitwie nie byłam.

Humor sytuacyjny ;)
Humor sytuacyjny ;)

Tu też się przyturlali na dwóch.. i trzech kołach.
Tu też się przyturlali na dwóch.. i trzech kołach.

Pojazd jawopodobny.
Pojazd jawopodobny.

Trochę się obawiałam powrotu S3-ką za Zieloną Górą, a jako że nie umiem (nie próbowałam) wjechać na równoległą do niej drogę dla ruchu lokalnego (Racula-Otyń), to chciałam poruszanie się po ekspresówce ograniczyć do minimum i uciec w bok możliwie wcześnie. Martwiłam się jednak na zapas, bo sobotni ruch na trasie był znikomy i mogłam jechać te swoje 110 bez obaw, z rzadka będąc wyprzedzaną, a nawet sama wyprzedzając jakieś zagubione marudy.

Po drodze po raz kolejny zabolał mnie widok pokiereszowanych okolic Zimnej Brzeźnicy, gdzie już po jednej stronie szosy nie ma lasu, ale o tym niebawem. Wcześniej jeszcze zapodam początek niniejszej wycieczki.

4 thoughts on “wycieczka, cz.2: Sulechów-Czerwieńsk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *