Miało być o błocie, ale przerywamy program, by nadać łamiącą wiadomość (brejkin nius)… znaczy, wrróć – by nadać relację z nieoczekiwanego spotkania dużej ilości naraz motocykli przypadkiem.
Najciemniej pod latarnią, czyli praca w gazecie wcale nie gwarantuje najlepszego poinformowania o lokalnych wydarzeniach. Miało być normalnie, czyli przyjeżdżamy, rozdajemy bezpłatne wydanie okolicznościowe i oglądamy parowozy i takie tam. Na miejscu – no, jakieś tam motocykle się kręcą po centrum, ale w końcu majówka, no to heloł, jak mają nie jeździć? Sama bym może i wzięła hondę, gdyby nie była uziemiona przez brak siedzenia, które jest u tapicera z okazji moich urodzin, o czym absolutnie nic nie wiem, tajemnica-niespodzianka :P
No ale pierwsza baza była nie w centrum, więc przedreptaliśmy w urokliwych okolicznościach przyrody, można rzec, na peryferia. No, jakieś tam kolejne bzyki wszelkiej maści i proweniencji tak jakoś coraz bardziej jeździły, to se myślę – jakiś mały zlocik chyba mają przy okazji. Mhm, nie wiem, ile ich tam było, ale pod koniec, jak się wszyscy zebrali, to ja w życiu tyle motocykli naraz nie widziałam…
A więc była zabawa i rekreacja połączona z przyjemną, ochotniczą pracą, bo szwendając się z naręczem gazetek, miałam doskonałą możliwość przyjrzenia się wszystkiemu, co stało. A stało…
(Nie wszystko poraziło mnie urodą, niektóre uwieczniłam z reporterskiego obowiązku – tak, o harlejach mówię, między innymi ;) I niestety – tym razem lecimy na żywo, na gorąco, więc będzie bez wartości merytorycznych, ale jak ktoś coś nietypowego zidentyfikuje i będzie chciał okrasić komentarzem, to śmiało – wszyscy na tym skorzystają.)
Łaziłam tam mniej więcej tak, jak jeżdżę na wycieczki – w kółko i z pętelkami – więc obiekty na zdjęciach powtarzają się i bywają pozornie nie po kolei, ale takich widoków nigdy dość, czyż nie mam racji? ;)
Skleiłam też produkcję filmoską o porywającej fabule na temat jechania. Emocje jak w bollywoodzkim kinie akcji.
Obszerną galerię można obejrzeć również na stronie organizatora – Wolsztyńskiego Towarzystwa Motocyklowego: http://www.wtmwolsztyn.pl/rozpoczecie_sezonu_motocyklowego_2015_206.html
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
To wszystko w części motocyklowej, a dla zainteresowanych, co jeszcze było fajnego – część kolejna:
No, tak że tak. Dzisiaj mało gadania, dużo zdjęć – nie wiem, jak Wam, ale mi się podobało ;)
Przytuliłbym wszystkie eMZety z tego zgromadzenia. A przy pierwszej awarii bym usiadł i płakał. A stare endura lepsze niż fura!
Emzetowskie awarie to pikuś – ja się zastanawiam, jak ten mały mustang tam doczłapał i ile postojów było po drodze ;)
Piękne motocykle. Kawałek historii motoryzacji jest na tych zdjęciach, aż miło powspominać. Bardzo interesujący blog.
Dziękuję :)
Oj tak, można było nacieszyć oczy, a na żywo wszystko wyglądało o niebo lepiej!