Sierra z silnikiem 1.6 CVH, jak wiadomo, nie jedzie. Za to żre. Żre na potęgę paliwo, usiłując rozpędzić się w tym swoim, nieco żwawszym od hulajnogi, tempie; żre też olej, bo czemu nie… I cyka. Momentami prawie klekocze, choć nie diesel.

Po blisko roku koegzystencji na takich warunkach, po wielu ciężkich rozkminach, czy zostawiać niedoskonały oryginał, czy decydować się na upgrade i tuning – ekonomia musiała wygrać. Nie, Myszata nie dostała podtlenku lpg – bez przesady. Dostała… większy silnik. Który pali mniej. I nie jest dieslem. Ideał, czyż nie? ;)

W tym celu trzeba było wrócić do źródeł, czyli do Maksa, gdzie już czekał odpowiedni nabój, choć jeszcze w postaci nierozebranego dawcy. Ambitny plan zakładał, że wszystko odbędzie się w paręnaście godzin. A więc: 2 sierry, 3 majstrów (i pół, czyli ja), 1 dzień. W sumie, czemu nie? Sama idea jest wszak prosta jak konstrukcja cepa:

Zdjęcie0842a
Co w tym skomplikowanego? ;p

W praktyce roboty było od cholery, chociaż mój udział ograniczał się do podawania rzeczy, tworzenia dokumentacji fotograficznej za pomocą kalkulatora, stania przy garach (kawa & grill) i doraźnie puszenia się z dumy posiadacza, gdy przyjeżdżał ktoś nowy i pytał, czyja to bryka ;P

Ogólnie operacja się udała, pacjent przeżył i wrócił do domu o własnych siłach, w końcu mogąc dotrzymać tempa eskortującemu go, nomen omen, escortowi – ten zatem nie miał okazji zrewanżować się za ciągnięcie go na sznurku, kiedy to Mysza była service carem na jego nowej drodze życia.

A teraz prezentacja paru migawek mniej lub bardziej na temat:

Zdjęcie0834
W krajobrazie, jak zwykle, dominowały fordy.

Scorpio - prawdziwy grzybowóz? ;)
Scorpio – prawdziwy grzybowóz? ;) (*sceneria zastana, niearanżowana specjalnie)

Sierra ofiarna, czyli dawca.
Sierra ofiarna, czyli dawca.

Stare bebechy
Stare bebechy

Nowe bebechy - shiny and sparkling
Nowe bebechy – shiny and sparkling

Ledwo co dostała nowy piec i już iskry z kół - że teraz już będzie ogień na okrągło? ;)
Ledwo co dostała nowy piec i już iskry z kół – to jakaś deklaracja, że teraz już będzie ogień na okrągło? ;)

Teraz ta naklejka ma dwukrotnie większy wydźwięk ;)
Teraz ta naklejka ma dwukrotnie większy wydźwięk ;)

I tak oto niepozorna Mysza stała się dzikim szczurem – mimo że nie z wulgarną kolonią V6, lecz z kolejnym deohacem w rodzinie (tylko czekać aż to samo wjedzie do fiesty :P). Pozostanie w swym niepozornym kolorze, wciąż ze skromnym 1.6i CLX na dupce, z seryjnym wydechem i zawieszeniem – sleeper pełną gębą. Tylko kapcie założy się jednak szersze, żeby ten ogień na kołach był ciut mniejszy, taki do normalnej jazdy – po bułki i mleko do biedronki ;)

4 thoughts on “Mysz-yn deohac, czyli jak Mysza stała się szczurem

    1. A dzięki, dzięki :) Chociaż wszyscy sikają z zachwytu dopiero przy swapowaniu BOA, to DOHC też jest bardzo porządnym agregatem – i we właściwym sobie modelu ;)

  1. jak to mowie, rok bez przesilniczania (trzeba polskie wyrazy tworzyc;) ) to rok stracony ;)

    ps. macie tam szpiega, podwojnego agenta – tego saaba coto jest vectrą :)

    1. Neologizm zaiste trafny ;) A szpiegów i interesantów to się tam przewijało wielu (w onym czasie, teraz nie jestem na bieżąco), miejscówa jednego z bardziej znanych sierrafanów w regionie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *