Dzień przed spotem w Legnicy, w pobliskim pobliżu odbywała się impreza końska z towarzyszącym wątkiem motoryzacyjnym, czyli zloto-paradą okolicznych samochodów starych i/lub amerykańskich oraz motocykli (wszelkich). Krótko mówiąc – festyn ;)

Tutejsze amerykańce widziałam już przy paru okazjach, więc dla nich samych pewnie bym się nie wybrała, ale koniki zawsze chętnie ;)
Kiedyś już zdarzyło mi się być na zawodach ze skoków (pamiętam je szczególnie dobrze, bo przepedałowałam wtedy pół Warszawy na rowerze, żeby się dostać na hipodrom Legii-Kozielska) i podobało mi się na tyle, że tym razem pojechałam w ciemno, wiedząc, że będzie na co popatrzeć.

Na miejscu zastałam ogólne pomieszanie z poplątaniem – kupa motocykli, kupa ludzi, kilka wystawionych na obrzeżach samochodów „wystawowych”, stragany… Jedynie na padoku panował jakiś ład, bo konie wpuszczano pojedynczo.

Jako że zasadniczo nie lubię tłumów ludzi, zwiedzanie zaczęłam od stojących najdalej od epicentrum największych (fizycznie) atrakcji, czyli nietypowych ciężarówek lokalnej firmy transportowej. Scanię z ryjem nawet spotkałam parę razy, jak przejeżdżała przez miasto tranzytem (albo przez moje osiedle o_O ). Natomiast pierwszy raz widziałam takiego Zectrosa do zadań specjalnych.

Zdjęcie0696a

Zdjęcie0698a

Zaraz koło olbrzymów stały w rzędzie klasyki i amerykańce. Zjechały się trzy sympatyczne syrenki oraz groszkowy mercedes, dokładnie taki, jaki woził moją rodzinę 20 lat temu, tylko ten w benzynie. Dzień później pojawił się także w Legnicy. Z normalnych aut, był też Wolseley, który miał swoją lokalną premierę (jak mi się zdaje) na III Głogowskich Spotkaniach Klasyków.

F1050022a

Zdjęcie0701a

Zdjęcie0700a

Z kronikarskiego obowiązku uwieczniłam też parę produktów madeinusa. Dodge był jeszcze całkiem spoko, bo to jednak auto użytkowe, choć jak na sporych rozmiarów pojazd, miał zaskakująco małą kierownicę i w ogóle chyba dość ciasną szoferkę. Fordowska salonka spodobała mi się… z naklejek ;) „Stealth sport”? Chyba wolę nie wiedzieć, co autor miał na myśli ;)

Zdjęcie0705a

Zdjęcie0708a

Zdjęcie0709a

Zdjęcie0710a

Niechcący obecne były także yougtimery, tzn. przyjechały nie w celach zlotowych, tylko użytkowo.

Zdjęcie0712a
To już druga w okolicy, w samym mieście też taką widuję, całą żółtą.

Zdjęcie0725a
Na samym końcu, w części „końskiej”, znalazła się taka fajna doka.

Zdjęcie0726a

Zdjęcie0727a
Dwa traktorki ;) (nie wiem, ale tak mi wygląda to audi na diesla ;) )

Jak to przy takich okazjach bywa, swoją wystawkę miały też lokalne OSP – jak się bawić, to się bawić ;)

Star 200 z przedliftową budą, produkowany od lat 70. do 1994. Z którego roku by nie był, też już właściwie klasyk.

Zdjęcie0721a

A to już prawdziwie pożarnicza maszyna – a nie przystosowana ciężarówka, występująca normalnie w wersji cywilnej – czyli Magirus Deutz chyba 170D 11F, a prawie na pewno o oznaczeniu pożarniczym SD-30, czyli ze specjalną drabiną mechaniczną. Z początku lat 70. Normalnie zabytek. A bywają jeszcze lepsze: takie albo takie – te to dopiero są fikuśne ;)

Zdjęcie0731a

Zawsze mi się podobało, że różne jednostki straży ogniowej wystawiają sobie przed remizami rozmaite, odnowione lepiej lub gorzej, starocie. Inne mundurówki aż tak o to nie dbają.

I wreszcie to, co tygryski lubią najbardziej. Choć właściwie, to nie spodziewałam się niczego ciekawego w zgrai motocykli – jak zwykle na zlotach ogólnych, głównie pojawiają się harlejopodobne i ścigacze. Trochę nakedów. Jakieś crossy. Standard i nuda. Zmodyfikowane to co najwyżej poprzez dodanie super-tjuningowych dodatków z allegro. Ale przeszłam się pomiędzy nimi i trafiły się jednak perełki!

GoldWing GL1200 Interstate, czyli jakaś tam wersja ze zintegrowanymi kuframi. Połowa lat 80. Czujecie, że kiedyś goldas wyglądał TAK, a nie jak kredens gdański? (A pierwsze one, to w ogóle tak! -> link)

Zdjęcie0713a

Mały goldas, czyli SilverWing, początek lat 80., pojemność 500 lub 650. Fabrycznie robili je jako jednoosobowe, na siedzeniu pasażera był zamontowany zdejmowalny kufer. Oczywiście większość użytkowników błyskawicznie robiła z niego pojazd 2-osobowy, a kuferek lądował na samym tyle, poza kanapą.

Zdjęcie0714a

Yamaha Venture Royale Mk2, czyli po 1986. Motor 1300. Z gadżetów – to, co we wszystkich tego typu, radio na kasety, CB-radio, kufry, chuje muje dzikie węże. No, ale to jeszcze wygląda jak motocykl przynajmniej.

Zdjęcie0715a

BMW R80 Reise Tourer, po 1984, monolever (mhm, czyli ten wynalazek ma trochę więcej lat, niż myślałam, gdy na jednym zdjęć, które nacykałam podczas niegdysiejszego KJM-u PARAmoto, odkryłam zadziwiający mnie jeszcze wtedy fakt istnienia niesymetrycznego wahacza ;) ).

Zdjęcie0716a

Zdjęcie0717a

Ze swojskich staroci pokazała się WSKa.

Zdjęcie0718a

HaDek jak z muzeum. Jeśli o własnych siłach dojechał z Milicza, to podziwiam.

Zdjęcie0719a

Na zdjęcie z fiestą (w tle) załapał się jakiś ciekawy ulep typu bobber (?). A tak poza tym, to fotka dobrze obrazuje istotę imprezy: szatan mrok, motocykle spod ciemnej gwiazdy i kolorowe baloniki :P

Zdjęcie0720a

Szkoda jedynie, że pewna część tych, co przyjechali na 2 kółkach – nie wiem, jak duża owa część była, na pewno ta najgłośniejsza i ze śladowymi ilościami mózgu – nie potrafiła ogarnąć, że są gośćmi na imprezie głównie końskiej i nawet mimo próśb prowadzących zawody, wygłaszanych przez głośniki, zarówno przy wyjeździe na „paradę”, jak i przy powrocie z niej, musieli pałować maszyny, kto głośniej… Kilkoro zawodników miało przez to utrudnione zadanie – poradzili sobie wprawdzie, jadąc bez skuchy – ale przykre to było i na pewno nie zachęcające do zapraszania motocyklistów w przyszłości. Inna rzecz, że obecność motocykli jako takich była pewnie zorganizowana przez normalnych ludzi, ale na wszelkich tego typu zgromadzeniach zawsze się przypałętają jakieś śmieci i szumowiny.

Na oglądaniu motoryzacji minął mi czas przed rozpoczęciem zawodów, aż w końcu nadszedł moment na clou programu – konie niemechaniczne.

Zdjęcie0723a
Kucykowy wozik

F1050024

F1050023
Trochę dupne zdjęcie ;)

F1050020b

F1050026a

F1050027a

F1050029a
Zadziwiające jest takie opanowanie konia, że nawet jak się zawaha, to mimo wszystko można jeszcze uratować skok, koń go zrobi nawet z miejsca.

F1050030
Ułański akcent na koniec.

Piękne okoliczności przyrody i stosunkowo atrakcyjne atrakcje sprawiły, że był to dość fajny pomysł na sobotę ;)

2 thoughts on “Koniki i klasyki, czyli na Hubertusie w Jakubowie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *