Tytuł brzmi srogo, niczym „Polowanie na Czerwony Październik”, bo i wycieczka zapowiadała się hardkorowo, więc tym razem wzięłam cezetę, przewidując szutry i ofrołdy ;)

Opisy kilku fajnych tras znalazłam na lokalnym portalu Nowej Soli i ambitnie postanowiłam zmierzyć się z tą o najbardziej enigmatycznych koordynatach – prowadzącą w środek Puszczy Karolackiej. Założyłam optymistycznie, że ów środek będzie niedaleko od szosy (bo już wcześniej zaczyna się las, więc środek może wypaść w cywilizowanym miejscu ;) ) i da się tam dojechać na legalu. Oczywiście, realia okazały się odbiegać daleko i w podskokach od moich wyobrażeń, ale o tym za chwilę.

Z racji wcześniejszego zaliczenia Siedliska i resztek mostu na wysokości Bytomia Odrzańskiego, opisaną trasę nr 3 zaczęłam od Różanówki. By się jednak do niej dostać od właściwej strony musiałam pokonać drogę do Dębianki, co do której zarzekałam się, że już nigdy więcej – chichot losu ;)

Mimo usilnego rozglądania się, nie wypatrzyłam sławnej pancernej stodoły na niczyim podwórku, ani w ogóle w zasięgu wzroku. Miałam nadzieję, że miejsce określone jako „na skraju lasu” jest jednak nieco bliżej drogi, ale nie. Swoim zwyczajem nie pytałam nikogo miejscowego o dokładniejsze namiary na zabytek i w sumie dobrze, bo jak teraz wczytuję się głębiej, to przez tę stodołę i pseudomiłośników militariów (i wszelkiej innej starzyzny nadającej się na sprzedaż) mają tam tylko same kłopoty, bo przychodzą tacy i grabią im stanowisko archeologiczne i psują kurhany sprzed 3 tys. lat. Więc z tą moją zgniłozieloną cezetą mogłabym sobie tylko napytać biedy. Na pociechę są strony, na których można obejrzeć zdjęcia i poczytać o stodole, która była bunkrem.

Za wioską czekał nas odcinek długiej gruntówki, najpierw przez las, a potem wśród pól. Cezetka w końcu mogła się wybrykać na nierównościach i powzbijać za sobą trochę kurzawy ;) Mijany Kanał Kopalnica okazał się całkiem sporą rzeczką.

Zdjęcie0156a

Zdjęcie0160a

Zdjęcie0159

Zdjęcie0157

Dojechawszy ponownie do cywilizacji, stanęłam przed skrzyżowaniem i dylematem: w lewo czy w prawo tym asfaltem? Gdzie może być ta małpa na kamieniu? Pojechałam najpierw w jedną stronę, wypatrując dogodnych zjazdów w las, potem zawróciłam i mijając osadę, pojechałam za drugi jej koniec. Wszędzie las jak las, drogi co najwyżej dla grzybiarzy i zmotoryzowanych chętnych na mandat. Nigdzie intuicja nic nie podpowiadała, o drogowskazach nie wspominając ;) Wjechałam w końcu między drzewa w jednym miejscu, gdzie w oddali prześwitywał dom, wychodząc z założenia, że wolę przejechać koło czyjegoś gospodarstwa, niż pchać się w zupełnie zakazane rejony. Pokręciłam się trochę w kółko po ścieżkach i z braku perspektyw zarzuciłam poszukiwania, bo chyba jednak rzeczywiście owo serce puszczy jest dostępne raczej dla rowerzystów i zbieraczy owoców runa leśnego. Na pewno nie dla hałasującej cezetki.

Kiedyś może się wybiorę autem i na piechotę, coby popatrzeć na kamień z malunkiem, zastanawiając się, czy faktycznie podwładna zabiła tam leśnika szpilką do włosów, czy też leśnik zabił rozbójnika albo może ktoś tam wyprowadził zagubioną księżniczkę z lasu, czy po prostu stała tam karczma (wszystkie wersje krążą w obiegu jako domniemane przyczyny istnienia małpy – nie pytajcie mnie o ciąg skojarzeń, który doprowadził do namalowania akurat małpy na bazie takich legend ;) ).

UPDATE:

Udało się ją dorwać trochę później:

2 thoughts on “wycieczka: Nieudane polowanie na Czerwoną Małpę

  1. W znakomitej większości wpisów znajduję coś, z czego się uśmieję, ale w tym fragmencie: „realia okazały się odbiegać daleko i w podskokach” zakochałam się w sekundzie! Uwielbiam. Na pewno kiedyś ukradnę. Najtrafniejsze z trafnych.

    Akurat też tak się składa, że pojawiło się we wpisie o małpie, to jak już odświętnie komentuję, to małpę też – małpa wygląda fajowo. Strytart w środku lasu! Fulprofeska ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *